Życie ...

     Moja córka, jak każde dziecko, zadaje wiele pytań. Ich przekrój jest różny: Dlaczego niebo jest niebieskie? Co jest pod piaskiem? Skąd się biorą ślimaki? Jak się robi książki? Co to jest seks? Czy chłopcy mają cycuszki? Dlaczego dziewczynki nie mają siusiaków? Dlaczego ten kwiatek jest żółty? Dlaczego komary gryzą ludzi? Dlaczego są dobrzy i źli ludzie? Czy mrówki mają zęby? I tak bez końca :)  To dobrze, że pyta. Jeśli pyta, to jest ciekawa, a ciekawość pobudza dziecko do rozwoju. Chociaż niejednokrotnie ilość tych pytań bywa irytująca, warto przystanąć i zastanowić się nad tym co kryje świat. Może to być okazja zaspokojenia wielu potrzeb własnych i naszych bliskich.
     W przypadku, gdy znam odpowiedź na zadane pytanie, sprawa jest prosta. Jeżeli moje dziecko pyta mnie o coś, na co nie znam odpowiedzi, to mówię jej, że nie wiem. Mam wtedy trzy wyjścia: proponuję byśmy razem poszukały odpowiedzi np. w internecie lub encyklopedii (w zależności od tego co w danym momencie robimy, proponuję, że zrobimy to od razu, bądź, gdy znajdziemy na to odpowiedniejszy czas), proponuję, by zapytała kogoś innego, kto może znać odpowiedź (tata, dziadek, babcia, itp.), bądź też zostawiamy pytanie bez odpowiedzi, dając tym samy znak, że nie wszystko musimy wiedzieć (chociaż może to nie najlepsze wyjście z sytuacji).
     Odpowiadając na pytania dziecka, szukając na nie odpowiedzi spędzamy z nim czas, dajemy mu znać, że jest dla nas ważne, że wspieramy je w jego rozwoju, że je kochamy, poszerzamy wiedzę naszego dziecka i swoją własną (zwłaszcza, gdy szukamy odpowiedzi, której nie znamy), dajemy mu przykład, że warto szukać odpowiedzi, dowiadywać się, zaspokajać swoją ciekawość, jednocześnie robić to w sposób akceptowany społecznie. Są to realne korzyści dla nas wszystkich. Takie zatrzymanie się na chwilę w pędzącym i pełnym stresu świecie, może być również okazją do redukcji stresu codziennego, do przyjrzenia się temu, czego tak naprawdę potrzeba i do czego jest to wszystko nam potrzebne (a może wcale nie potrzebne, tylko gdzieś w tym wszystkim po drodze się zatraciliśmy). 
     Dzisiejsze pytanie mojej córki brzmiało: Mamo, czy dużo masz przed sobą jeszcze życia? Dla mnie okazało się bardzo ważnym pytaniem. Odpowiedź, dla czterolatka jest prosta: Tak kochanie, mam przed sobą jeszcze dużo życia. Dziecku w jej wieku, taka odpowiedź jest wystarczająca. Zaspokoiła swoją ciekawość i poczucie bezpieczeństwa, że jeszcze przez długi czas będzie mogła liczyć na mamę - tego właśnie potrzebuje w tej chwili. Poza tym nic nie wskazuje na to bym miała nie dożyć 90 lat :)
     To ważne pytanie, które padło z ust mojej córki, wzbudziło we mnie rozważania na temat ludzkiego życia. Tak naprawdę nikt nie wie, jak długo będzie żył (ale cztery latka to za mało, by wchodzić w dyskusje filozoficzne). Zakładam, że przede mną co najmniej jeszcze 60 lat życia. To dużo, ale też i mało, mając na uwadze doświadczenie przepływu minionych już lat. Może jest coś, co dawno już chciałam zrobić, co długo odkładałam, a na co w końcu może już mi nie starczyć czasu? Może jest coś co robię tylko dla samego robienia, co nie przynosi nikomu korzyści, coś co jest zupełnie bez sensu, ale w zatraceniu codzienności o tym nie myślę? Może jest coś, czemu powinnam poświecić więcej uwagi? Gdzie podziałam swoją uważność? Jak wiele rzeczy robię "z automatu", które są bardzo ważnymi rzeczami, i które powinnam robić bardziej świadomie? Przecież 60 lat, to bardzo krótko ...

Komentarze

Popularne posty